Zamiast unijnych miliardów, propagandowe pikniki na koszt podatnika. Rząd i politycy PiS nie przejmują się inflacją, która w Polsce należy do jednej z najwyższych w Unii Europejskiej. Kiedy płace realne obywateli spadają, politycy PiS żyją beztrosko i dostatnio za publiczne pieniądze twierdząc, podobnie jak poseł PiS Marek Suski, że im te pieniądze są niepotrzebne, bo wystarcza im na chleb. W odmiennej sytuacji są miliony osób, które przez drożyznę i rosnące opłaty muszą liczyć każdy grosz, zaciskając pasa.
"Trzeba przypominać i trzeba pokazywać, jak PiS przez ostatnie lata rządził i do czego te rządy gospodarczo, finansowo doprowadziły. 34,5% to jest realny wzrost cen na przestrzeni ostatnich 3 lat, o tym Jarosław Kaczyński, o tym Mateusz Morawiecki, o tym inni politycy PiS nie mówią. Oni dzisiaj nie mówią o tym, dlaczego te ceny są tak wysokie, dlaczego te ceny tak wysoko wzrosły. Oni tylko mają dwa argumenty, po pierwsze wojna za wschodnią granicą, po drugie COVID i to jest tylko ich argument i nie mówią o tym, co ludzie mają zrobić, kiedy chodzą na zakupy. My dzisiaj wracamy z łódzkiego targowiska Pod Pionierkiem, rozmawialiśmy tam z mieszkańcami, bo zbieraliśmy podpisy, i ci ludzie mówią tak, proszę pana, wy mówicie o tej inflacji 10, 20, 30%, a tak naprawdę ceny wzrosły o 100% i my dzisiaj pokazujemy przykład, butelka oleju, oleju, który tak naprawdę każdy używa, w każdym polskim domu. Myśmy dokładnie sprawdzili, w 2020 roku ta butelka oleju kosztowała 7 zł, w 2023 roku ta butelka oleju kosztuje złotych 13. Blisko 90% więcej na przestrzeni 3 ostatnich lat" — oświadczył poseł Tomasz Trela, Wiceprzewodniczący Klubu Parlamentarnego Lewicy.
Drożyzna to niewygodny dla rządzących temat, który dotyka wszystkich obywateli i powoduje, że płace realne spadają, a ludzi z każdym miesiącem stać na coraz mniej. Dlatego politycy PiS, zamiast rozmawiać o drożyźnie i swojej bezczynności w kwestii walki z inflacją, wolą kusić Polki i Polaków watą cukrową na rządowych piknikach 800+ i przekonywać, że są gwarantem bezpieczeństwa, bo prowadzą szeroko zakrojone zakupy sprzętu wojskowego, nie dodają tylko, że na kredyt.
"Co zrobić, żeby ta inflacja była niższa? My o tym mówimy i będziemy jak zmora powtarzać każdego dnia – pieniądze z Unii Europejskiej. Pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, 270 miliardów złotych czeka na Polki, czeka na Polaków, czeka dla naszych samorządowców, czeka dla naszych przedsiębiorców. Te pieniądze Polsce się należą, ale my tych pieniędzy nie mamy. Ponad 2 lata Andrzej Duda mówi, że trochę jest skonfliktowany Trybunał Konstytucyjny, trochę nie mogą się dogadać, ale to ludzi, którzy robią zakupy każdego dnia, naprawdę nie interesuje. Ci ludzie mają gdzieś konflikty Andrzeja Dudy, Jarosława Kaczyńskiego, parasędziów w paratrybunale konstytucyjnym. Oni chcą pieniędzy, oni chcą w Polsce inwestycji, oni chcą w Polsce dobrze płatnych miejsc pracy" — dodał poseł Trela.
Politycy Lewicy kolejny raz zapewnili, że po wygranych wyborach 15 październik, zrobią wszystko co konieczne, żeby odblokować 270 mld zł dla Polski w ramach Europejskiego Funduszu Odbudowy. Dodali przy tym, że rząd PiS jest pierwszym rządem, od czasu przystąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej, który zamiast sprowadzać miliardy do Polski, wypłaca Brukseli miliardowe kary. Do dziś za kaprys ministra Ziobry i nieudolność premiera Morawieckiego, Polska zapłaciła ponad 2,5 mld zł kar i to jeszcze nie koniec, ponieważ kary za zmiany w sądownictwie wciąż są naliczane.
"Nazwijmy rzeczy po imieniu, PiS to drożyzna, PiS to inflacja, PiS to konflikty i wszyscy to odczuwamy, każdego dnia, idąc do sklepu, patrząc na ceny produktów, a dwucyfrowa inflacja osiąga poziomy bardzo niebezpieczne dla polskiej gospodarki. Co robi PiS? Zamiast wprowadzać realne rozwiązania, wolą wydawać publiczne pieniądze na organizację pikników 800+ i na finansowanie swojej kampanii wyborczej. Tak naprawdę PiS pokazuje, co myśli o Polakach, to, że ich lojalność są w stanie kupić tanimi, populistycznymi programami, zamiast oferować realne, długoterminowe rozwiązania" — stwierdził Tomasz Frączak, przewodniczący FMS w województwie łódzkim.
Jak zauważył młody polityk, inflacja ma wpływ nie tylko na ceny, ale też na gospodarkę. PKB z każdym kwartałem jest coraz niższy, a wskaźnik inwestycji spadł do rekordowo niskiego poziomu. Zamiast dobrze płatnych miejsc pracy i coraz wyższych wynagrodzeń rząd PiS funduje Polkom i Polakom propagandowe pikniki 800+, pozbawiając miliony osób perspektywy rozwoju i poprawy sytuacji materialnej.