Fundamentaliści z prawicy zrobią wszystko, żeby w imię swoich chorych przekonań utrudnić życie kobietom, ograniczyć im swobodę i odebrać prawa. Rejestr ciąż to kolejny krok w kampanii szykanowania kobiet i odbierania ludziom prywatności, uważają polityczki Lewicy.
"W piątek minister Niedzielski podpisał rozporządzenie, które mówi o tym, że będzie wprowadzony w Polsce rejestr ciąż. Oczywiście rejestr ciąż nie dziwiłby w innym kraju europejskim, ale nie w Polsce, gdzie PiS wprowadził prawie całkowity zakaz aborcji, gdzie nie ma programu in vitro, gdzie nie ma edukacji seksualnej, a od wielu lat rząd walczy z kobietami. Ten rejestr ciąż nie wiadomo komu, tak naprawdę jest potrzebny, bo ja rozumiem, że w krajach europejskich jest to dbałość o pacjenta, natomiast w Polsce okazuje się, że rejestr ciąż ma być w wyjątkowych sytuacjach przekazywany policji i prokuratorowi, s przypominam, że prokuratorem w naszym kraju jest nie kto inny jak Zbigniew Ziobro" - mówiła Małgorzata Moskwa-Wodnicka, Wiceprezydent Miasta Łodzi, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy.
Samorządowczyni poinformowała, że parlamentarzystki Lewicy na najbliższym posiedzeniu Sejmu będą dopytywały ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, jaki jest faktyczny cel wprowadzenia rejestru ciąż. Jak przyznała, obawia się, że będzie on wykorzystywany do walki z kobietami, które z różnych powodów przerywają ciążę.
"Od 2009 roku mamy w Polsce do czynienia z drastycznym spadkiem urodzeń, rok 2021 był najgorszym od 70 lat pod względem żywych urodzeń dzieci. A wszystko za sprawą PiS, który robi wszystko, aby zachodzenie kobietom w ciążę tak naprawdę utrudnić i kobiety do zachodzenia w ciążę zniechęcić. Pierwszym etapem było wprowadzenie recepcję na antykoncepcję awaryjną, drugi etap to było wprowadzenie zakazu aborcji dla kobiet, których płód okazał się wadliwy, który ma wady rozwojowe. To wszystko prowadzi do tego, że kobiety nie chcą zachodzić w ciąży, boją się o siebie, boją się o swoje dzieci. Teraz mamy kolejny etap tej walki PIS-u z kobietami, czyli wprowadzenie tak zwanego rejestru ciąż" - podkreślała Agnieszka Wieteska, łódzka radna Nowej Lewicy.
Radna wyrażała wątpliwości co do celu gromadzenia danych medycznych. Zastanawiała się też, czy kobieta, która poroni, również będzie podejrzewana o przetrwanie ciąży, ciągana po prokuraturach i czy takiej kobiecie będzie groziło postawienie zarzutów.
"Rejestr, o którym mówimy, został wprowadzony za pomocą nowelizacji rozporządzenia. To jest kluczowe, ponieważ bardzo sprytnie nie przegłosowano żadnej ustawy, nie było żadnego dialogu w Sejmie, na ten temat nie było żadnego głosowania, po prostu minister Niedzielski jednym podpisem wprowadził rozporządzenie, co wydaje się stać w sprzeczności z Konstytucją, a konkretniej jej 51 artykułem, gdzie w ustępie drugim jest wyraźnie napisane, że państwo ma prawo gromadzić obywatela w tylko te informacje, które są niezbędne potrzebne. Nie wydaje się, aby informacje o ciąży kobiety była temu państwu niezbędnie potrzebna. Zresztą piąty ustęp tego samego artykułu mówi o tym, że nawet gdyby chcieć po prostu taki rejestr wprowadzić, to należałoby wprowadzić go ustawą, a tu mamy do czynienia z rozporządzeniem" - zauważyła Elżbieta Żuraw, wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy w województwie łódzkim.
Działeczka podkreśliła, że istnieje rejestr danych medycznych, które mogą trafiać w ręce organów ścigania, a poszerzenie go o dane dotyczące ciąży może stanowić pokusę dla prokuratury, która kobiety będzie traktowała jako potencjalnych przestępców. Dodała też, że wbrew temu, co mówi minister zdrowia, rejestr ciąż nie jest wprowadzany na polecenie Unii Europejskiej, ponieważ unijny rejestr istnieje od 2013 i do tej pory w Polsce nie został wprowadzony. Wiceprzewodnicząca Nowej Lewicy wyraziła wątpliwości, dlaczego akurat rząd PiS, który wprowadził najbardziej restrykcyjne prawo antyaborcyjne, nagle zechciał wprowadzić rejestr ciąż.