Lider Lewicy w okręgu łódzkim zwrócił się z pytaniem do wicepremiera, ministra kultury Piotra Glińskiego, czy orientuje się na co wydaje publiczne pieniądze Polska Fundacja Narodowa. Kandydat zwrócił uwagę, że instytucja, która miała promować Polskę za granicą, wydaje publiczne pieniądze na głupoty.
Sprawdziliśmy ile pieniędzy i na co przeznacza je Polska Fundacja Narodowa, dziecko polityczne PiS. Instytucja, która jest bezpośrednio nadzorowana przez ministra kultury pana prof. Piotra Glińskiego. Przyznam szczerze, że im bardziej się zagłębiałem w te wydatki, tym bardziej się dziwiłem, dlatego że idea Polskiej Fundacji Narodowej miała polegać na tym, że składają się spółki skarbu państwa, a Polska Fundacja Narodowa promuje nasz kraj na arenie międzynarodowej. Okazuje się jednak, że te pieniądze nie są wydawane prawidłowo, a Polska nie jest wcale promowana - powiedział lider Lewicy w Łodzi Tomasz Trela.
Jak podkreślał kandydat PFN wydawała ogromne sumy na nikomu niepotrzebne cele, które na dodatek nie przyczyniały się do promowania Polski. Wśród tych wydatków znalazła się m.in. kosztująca 20 milionów zł kampania w amerykańskich mediach społecznościowych, która mimo kosztów miała nikły zasięg, czy kosztująca ponad 8 milionów zł kampania szkalująca polskich sędziów. Nie zabrakło też absurdalnych wydatków takich jak zakup uszkodzonego jachtu, którego nigdy nie użyto (5 milionów złotych) czy życzenia dla amerykańskiej Polonii, za które polski podatnik zapłacił prawie 4 miliony złotych. Szokujące są tek wynagrodzenia, na które PFN wydaje prawie 500 tysięcy złotych.
Przez 4 lata Polska Fundacja Narodowa pochłonęła ok. 400 milionów złotych, za te pieniądze można było zrealizować 10 milionów lekcji języka angielskiego dla uczniów. W związku z tym przygotowałem list dla wicepremiera Glińskiego z pytaniem czy pan premier wie, na co idą pieniądze podatników i czy to akceptuje - dodał lider łódzkiej Lewicy Tomasz Trela.